Kolejne dni w raju / Another day in paradise
- Fort San Felipe
- Zabytkowy kosciol w Cartagenie / Historic church in Cartagena
- Nie samymi zabytkami Cartagena zyje / Cartagena skyline
- Fort San Jose
- Delfin jakis niewyrazny / A blurred dolphin
- Asia na Playa Blanca / Asia on Playa Blanca
- Wulkan blotny / Mud volcano
- Ja w wulkanie blotnym / Me in the mud volcano
Zaszylismy sie na kilka dni w Cartagenie, bo jest tu naprawde super przyjemnie. Soczki, spacerki, byczenie sie w hotelu, picie rumu z kupa przyjaznych Australijcow, Kanadoli itp. moze nie jest zbyt edukacyjne, ale za to z pewnoscia tozsame z pojeciem wakacje. Asia wczoraj sie czyms zatrula, wiec PZU uprzejmie wezwalo nam lekarza. Lekarz przyszedl, badal ja chyba godzine, po czym wypisal dluga liste lekow. Potem zbadal jeszcze moje gardlo taka fajna latarka i mnie wypisal druga liste lekow. Jak to wszystko wykupilem, wyszlo 200 zl, mam nadzieje, ze PZU bedzie mile rowniez w przypadku refundacji tych prochow :) Faszerujemy sie teraz tym i mam nadzieje, ze bedzie lepiej.
Przedwczoraj pojechalismy na zachwalana wycieczke po archipelagu Islas del Rosario. Nic specjalnego, przereklamowany szajs. Najpierw 1 wysepka wysadzaja cie w jakims oceanarium, chetni moga isc nurkowac. Asia poszla do oceanarium, ja poszedlem nurkowac przy rafie z rurka. Bylo sympatycznie, choc troche poobijalem sobie nogi o koralowce. Woda superprzejrzysta. Moja maska przez polowe podrozy przeciekala, wiec duzej uciechy nie bylo. Sliczny kolor wody nad koralowcami to jedyna zaleta. U Asi podobnie, ryby w miare sympatyczne, a delfiny jej wszyscy zaslaniali, wiec nie bylo specjalnie co ogladac. Potem zabrali nas na lokalny cud - wyspe Barú i jej slynna Playa Blanca, ponoc najpiekniejsza plaze w Kolumbii. Faktycznie, woda przejrzysta, piaseczek bialy ale wyspa malusienka jakies 100mx3km a stezenie handlarzy niewyobrazalne nigdzie indziej. Pierwsza godzine opedzasz sie od masazystek, potem troche plywasz i wycieczka idzie dalej. Ostatnia wysepka do Boca Chica ze starym hiszpanskim fortem i wliczonym w cene lunchem (ryba dla wszystkich, dla nas na zyczenie kurczak). Potem znow godzina nierobstwa (fortu nikt nie chce zwiedzac, bo drogo i nic nie ma). Przyczepia sie do nas jakis chlopak i przez godzine zagaduje cos po angielsku udajac przewodnika. Potem chce za to "napiwek"... :) Dziwne ludki. Powrot do Cartageny o 16.00. Uff. przynajmniej zaplacilismy za ten szajs mniej niz nasz znajomy z hotelu, ktory pojechal z inna firma. My plynelismy szybka motorowka (pieknie skakala na falach, tak zreszta jak i kurczak w moim zoladku, ale to inny temat) i bylismy z powrotem o 16.00 zgodnie z planem, on poplynal na wielkim powolnym statku i wrocil z 4h opoznieniem :)
Wczoraj z grupka znajomych z hotelu zrobilismy sobie wycieczke do wulkanu blotnego, najwyzszy tego typu przybytek w Kolumbii. Ma wysokosc cale 15 m i wchodzi sie do jego wnetrza po schodkach. W srodku jest krater wielkosci naszej kuchni i miejsce dla kilku chetnych. Do teraz wydlubuje bloto z uszu i zebow, mimo dwukrotnego prysznica :) Ale bylo bardzo fajnie, poza tym podobno to zdrowe. Jak bedziemy mieli mozliwosc, podeslemy fotki. W srodku siedzi dwoch wielkich czarnych panow, ktorzy kazdemu bez wyjatku robia kompleksowy masaz. Na poczatku czulem sie ciut glupio ale wrazenie okazalo sie wcale wcale :) Potem do pobliskiej lagunki, gdzie sympatyczne panie obmywaja dokladnie blotnych nieszczesnikow. Na a potem tylko na piwo w oczekiwaniu na autobus powrotny. Swoja droga to jak wolno sie tu podrozuje jest zdumiewajace. Autobus z hotelu w centrum na dworzec autobusowy - 50 minut (co za idiota zbudowal terminal autobusowy tak daleko, a lotnisko w samym srodku miasta????), stamtad 50 km do wulkanu, ale zatrzymywalismy sie czesto gesto zeby zabrac nowych pasazerow, jechalismy bocznymi drozkami i tak te prawie 2h zeszly :) Powrotna droga to samo. Ogolnie 2h w wulkanie a reszta CALEGO dnia w podrozy. No coz, w koncu to wakacje.
Dzis zdecyduje sie, czy jechac z Asia nocnym busem do Medellin odwiedzic poznanych w parku Tayrona znajomych czy wybrac sie z powrotem do Santa Marta na 6 dniowa wycieczke po dzungli do Zaginionego Miasta i spotkac z Asia pozniej. ZObaczymy, czy zwyciezy zadza blota i komarow, czy zwykle lenistwo :)
Z ostatniej chwili: nie przedluzyli nam wizy (tylko w Bogocie, señor!), wiec jednak jade z Asia do Medellin. Szkoda tracic 7 dni na Ciudad Perdida, mamy tylko 2 tygodnie w Kolumbii a sporo zostalo. Moze przynajmniej powetuje sobie na paralotniach w miescie Escobara. Podobno sa tam tanie, a warunki do paralotniarstwa swietne. Zobaczymy.
We stayed in Cartagena for a few days, really nice around here. Juices, walks, laying about in the hotel, rum drinking with a bunch of socializing Ozzies, Canadians etc. may not be too educative but it is certainly a holiday. Asia had upset stomach yesterday so our insurers were kind enough to organize her a doctor, who came to the hotel and examined her maybe for an hour or more. He then prescribed her a shitload of medicines. He then examined my throat with a cool flashlight and prescribed another shitload of pills for me. Now we eat them by the handful and hope to get better any minute :)
The day before yesterday we took the famous Islas de Rosario archipelago trip. Overrated. First they drop you at an aquarium at this one island and if you dont wanna go there, u can go snorkelling at the reefs. So we split, I went snorkelling. It was nice although I hurt my feet against the rocks a bit. Water was as clear as it gets. My mask was leaking half the time taking most of the fun away. Beautiful water over coral reefs compensated for most of it. As for Aska, fish were nothing special, turtles were asleep and because of the crowds you couldnt even see the dolphins. THen they took us to the local miracle island - Barú with the supposedly finest beach in Colombia - Playa Blanca. True, water was superclear, sand was white but the island was tiny, 100m x 3 km maybe and the concentration of street vendors unimaginable. First hour you blow off pushy masseurs you swim a bit and then the boar moves on. The last island was Boca Chica, with an old Spanish fort, where our lunch was waiting for us (included in the price). Then an hour of laziness coz nobody wanted to visit the fort. Then some local boy accosts us and tries talking to us in his broken English for the remainder of our time at the island. Then it turns out he wants a "tip" for that. Whew. Then we return to Cartagena. At least we paid less than our Canadian friend who took a cruise with another company. Ours was a nice speedboat (bumping on the waves, causing my chicken to jump in my stomach, but thats another story) and we were back by 4pm a promised. He took one of those big cruise boats and was back 4 h later than scheduled :)
Yesterday with a group of friends from the hotel I took a trip to the mud volcano, the biggest of its kind in Colombia, all 50 feet of it :) You climb a couple of stairs, and get inside a crater of lukewarm mud. I am still trying to get the mud out of my ears and from my teeth although I showered twice. But it was cool and supposedly good for us! :) Inside there are two big black guys who give everyone massages, wherer they want it or not. I felt awkward at first but then it felt pretty nice. Then a short walk to a nearby laguna where nice local ladies rinse the mud off. And then just one beer after another waiting for the bus to take us back to the city.. :)
Today I will decide whether to take a night bus to Medellin with Asia to visit our friends we met in the Tayrona park or whether to head back to Santa Marta for a 6 day walk in the jungle to the ruins of the Lost City and meet Asia later on. Whether my laziness or my craving for mud and mosquitoes will take the better of me is to be decided today. Stay tuned :)
Last minute news, I am leaving for Medellín with Aska after all. They could not extend our visas here (You need to go to Bogotá, señor!), so we only got 2 weeks left and so much to see. Skipping the jungle.... :( I´ll try to compensate for that by doing some paragliding in Medellín. There are supposed to be really cheap and nice paragliding schools there. We´ll see. :)
- Zabytkowy kosciol w Cartagenie / Historic church in Cartagena
- Nie samymi zabytkami Cartagena zyje / Cartagena skyline
- Fort San Jose
- Delfin jakis niewyrazny / A blurred dolphin
- Asia na Playa Blanca / Asia on Playa Blanca
- Wulkan blotny / Mud volcano
- Ja w wulkanie blotnym / Me in the mud volcano
Zaszylismy sie na kilka dni w Cartagenie, bo jest tu naprawde super przyjemnie. Soczki, spacerki, byczenie sie w hotelu, picie rumu z kupa przyjaznych Australijcow, Kanadoli itp. moze nie jest zbyt edukacyjne, ale za to z pewnoscia tozsame z pojeciem wakacje. Asia wczoraj sie czyms zatrula, wiec PZU uprzejmie wezwalo nam lekarza. Lekarz przyszedl, badal ja chyba godzine, po czym wypisal dluga liste lekow. Potem zbadal jeszcze moje gardlo taka fajna latarka i mnie wypisal druga liste lekow. Jak to wszystko wykupilem, wyszlo 200 zl, mam nadzieje, ze PZU bedzie mile rowniez w przypadku refundacji tych prochow :) Faszerujemy sie teraz tym i mam nadzieje, ze bedzie lepiej.
Przedwczoraj pojechalismy na zachwalana wycieczke po archipelagu Islas del Rosario. Nic specjalnego, przereklamowany szajs. Najpierw 1 wysepka wysadzaja cie w jakims oceanarium, chetni moga isc nurkowac. Asia poszla do oceanarium, ja poszedlem nurkowac przy rafie z rurka. Bylo sympatycznie, choc troche poobijalem sobie nogi o koralowce. Woda superprzejrzysta. Moja maska przez polowe podrozy przeciekala, wiec duzej uciechy nie bylo. Sliczny kolor wody nad koralowcami to jedyna zaleta. U Asi podobnie, ryby w miare sympatyczne, a delfiny jej wszyscy zaslaniali, wiec nie bylo specjalnie co ogladac. Potem zabrali nas na lokalny cud - wyspe Barú i jej slynna Playa Blanca, ponoc najpiekniejsza plaze w Kolumbii. Faktycznie, woda przejrzysta, piaseczek bialy ale wyspa malusienka jakies 100mx3km a stezenie handlarzy niewyobrazalne nigdzie indziej. Pierwsza godzine opedzasz sie od masazystek, potem troche plywasz i wycieczka idzie dalej. Ostatnia wysepka do Boca Chica ze starym hiszpanskim fortem i wliczonym w cene lunchem (ryba dla wszystkich, dla nas na zyczenie kurczak). Potem znow godzina nierobstwa (fortu nikt nie chce zwiedzac, bo drogo i nic nie ma). Przyczepia sie do nas jakis chlopak i przez godzine zagaduje cos po angielsku udajac przewodnika. Potem chce za to "napiwek"... :) Dziwne ludki. Powrot do Cartageny o 16.00. Uff. przynajmniej zaplacilismy za ten szajs mniej niz nasz znajomy z hotelu, ktory pojechal z inna firma. My plynelismy szybka motorowka (pieknie skakala na falach, tak zreszta jak i kurczak w moim zoladku, ale to inny temat) i bylismy z powrotem o 16.00 zgodnie z planem, on poplynal na wielkim powolnym statku i wrocil z 4h opoznieniem :)
Wczoraj z grupka znajomych z hotelu zrobilismy sobie wycieczke do wulkanu blotnego, najwyzszy tego typu przybytek w Kolumbii. Ma wysokosc cale 15 m i wchodzi sie do jego wnetrza po schodkach. W srodku jest krater wielkosci naszej kuchni i miejsce dla kilku chetnych. Do teraz wydlubuje bloto z uszu i zebow, mimo dwukrotnego prysznica :) Ale bylo bardzo fajnie, poza tym podobno to zdrowe. Jak bedziemy mieli mozliwosc, podeslemy fotki. W srodku siedzi dwoch wielkich czarnych panow, ktorzy kazdemu bez wyjatku robia kompleksowy masaz. Na poczatku czulem sie ciut glupio ale wrazenie okazalo sie wcale wcale :) Potem do pobliskiej lagunki, gdzie sympatyczne panie obmywaja dokladnie blotnych nieszczesnikow. Na a potem tylko na piwo w oczekiwaniu na autobus powrotny. Swoja droga to jak wolno sie tu podrozuje jest zdumiewajace. Autobus z hotelu w centrum na dworzec autobusowy - 50 minut (co za idiota zbudowal terminal autobusowy tak daleko, a lotnisko w samym srodku miasta????), stamtad 50 km do wulkanu, ale zatrzymywalismy sie czesto gesto zeby zabrac nowych pasazerow, jechalismy bocznymi drozkami i tak te prawie 2h zeszly :) Powrotna droga to samo. Ogolnie 2h w wulkanie a reszta CALEGO dnia w podrozy. No coz, w koncu to wakacje.
Dzis zdecyduje sie, czy jechac z Asia nocnym busem do Medellin odwiedzic poznanych w parku Tayrona znajomych czy wybrac sie z powrotem do Santa Marta na 6 dniowa wycieczke po dzungli do Zaginionego Miasta i spotkac z Asia pozniej. ZObaczymy, czy zwyciezy zadza blota i komarow, czy zwykle lenistwo :)
Z ostatniej chwili: nie przedluzyli nam wizy (tylko w Bogocie, señor!), wiec jednak jade z Asia do Medellin. Szkoda tracic 7 dni na Ciudad Perdida, mamy tylko 2 tygodnie w Kolumbii a sporo zostalo. Moze przynajmniej powetuje sobie na paralotniach w miescie Escobara. Podobno sa tam tanie, a warunki do paralotniarstwa swietne. Zobaczymy.
We stayed in Cartagena for a few days, really nice around here. Juices, walks, laying about in the hotel, rum drinking with a bunch of socializing Ozzies, Canadians etc. may not be too educative but it is certainly a holiday. Asia had upset stomach yesterday so our insurers were kind enough to organize her a doctor, who came to the hotel and examined her maybe for an hour or more. He then prescribed her a shitload of medicines. He then examined my throat with a cool flashlight and prescribed another shitload of pills for me. Now we eat them by the handful and hope to get better any minute :)
The day before yesterday we took the famous Islas de Rosario archipelago trip. Overrated. First they drop you at an aquarium at this one island and if you dont wanna go there, u can go snorkelling at the reefs. So we split, I went snorkelling. It was nice although I hurt my feet against the rocks a bit. Water was as clear as it gets. My mask was leaking half the time taking most of the fun away. Beautiful water over coral reefs compensated for most of it. As for Aska, fish were nothing special, turtles were asleep and because of the crowds you couldnt even see the dolphins. THen they took us to the local miracle island - Barú with the supposedly finest beach in Colombia - Playa Blanca. True, water was superclear, sand was white but the island was tiny, 100m x 3 km maybe and the concentration of street vendors unimaginable. First hour you blow off pushy masseurs you swim a bit and then the boar moves on. The last island was Boca Chica, with an old Spanish fort, where our lunch was waiting for us (included in the price). Then an hour of laziness coz nobody wanted to visit the fort. Then some local boy accosts us and tries talking to us in his broken English for the remainder of our time at the island. Then it turns out he wants a "tip" for that. Whew. Then we return to Cartagena. At least we paid less than our Canadian friend who took a cruise with another company. Ours was a nice speedboat (bumping on the waves, causing my chicken to jump in my stomach, but thats another story) and we were back by 4pm a promised. He took one of those big cruise boats and was back 4 h later than scheduled :)
Yesterday with a group of friends from the hotel I took a trip to the mud volcano, the biggest of its kind in Colombia, all 50 feet of it :) You climb a couple of stairs, and get inside a crater of lukewarm mud. I am still trying to get the mud out of my ears and from my teeth although I showered twice. But it was cool and supposedly good for us! :) Inside there are two big black guys who give everyone massages, wherer they want it or not. I felt awkward at first but then it felt pretty nice. Then a short walk to a nearby laguna where nice local ladies rinse the mud off. And then just one beer after another waiting for the bus to take us back to the city.. :)
Today I will decide whether to take a night bus to Medellin with Asia to visit our friends we met in the Tayrona park or whether to head back to Santa Marta for a 6 day walk in the jungle to the ruins of the Lost City and meet Asia later on. Whether my laziness or my craving for mud and mosquitoes will take the better of me is to be decided today. Stay tuned :)
Last minute news, I am leaving for Medellín with Aska after all. They could not extend our visas here (You need to go to Bogotá, señor!), so we only got 2 weeks left and so much to see. Skipping the jungle.... :( I´ll try to compensate for that by doing some paragliding in Medellín. There are supposed to be really cheap and nice paragliding schools there. We´ll see. :)
1 Comments:
hola!!
soy pilar de cali...
es escribi a tu correo para decirte que el 23 estoy en cali...pero despues se devolvio no se si el tuyo esta muy lleno...
bueno de todas formas yo estpy en buga una ciudad pequeña a una hora de cali...si quiere podes venir aca o si quieres me esperas???? estoy a mas tardar el lunes 23 de enero....bueno si algo este es mi telefono celular 3155609791 llamame y nos ponemos de acuerdo!!!
un abrazo grande
pilar cuellar
Prześlij komentarz
<< Home