The Moose Do America (South!)

Nasze tułaczki po Ameryce od jej południowej strony / Our American dream... well our southern American dream ;)

Moje zdjęcie
Nazwa:
Lokalizacja: Anywhere in South America

wtorek, grudnia 13, 2005

Wczasy / Package tour









Okazuje sie, ze nasz hotel serwuje wliczone sniadanka i kolacyjki. Pycha. Lokalne zarcie nie zawsze ladnie wyglada,ale jest doskonale, zwlaszcza mieso i smazone platany. Wow! JEdziemy do lokalnego parku rozrywki Parque Nacional de la Cafetera. Tutaj troche wiedzy, jak sie robi kawe, muzeum kawy i takie tam, oraz to, co tygryski lubia najbardziej, zjezdzalnie, baseny, blotne wyscigi gokartami (do teraz jestem uswiniony) kolejki gorskie itp. Po jednej atrakcji moje sniadanko podchodzi do gardla, ale nie wydostaje sie na zewnatrz. Brrr... na razie dosc. Aha, pierwszy raz jezdzilem na koniu. Nie wiedzialem kogo bardziej zalowac, siebie czy konia. Moj kon co i rusz dobieral sie innym koniom do... hmmm wiadomo gdzie i ogolnie byl zrywny. Ale coz, przynajmniej mam fajne fotki :)) qed
Wracamy do hotelu. Okazuje sie, ze tym samochodem, chociaz stary i pordzewialy, jedzie spokojnie 6 osob! Wyrazy uznania. Az do chwili, gdy zatrzymuje nas policjant. Czemu ten pan w srodku z przodu (tata Luisa) nie ma pasow zapietych? No bo tu nie ma pasow. Aha, to co ja z panem mam zrobic? (skad my to znamy?). Koniec koncow dogadali sie na stronie na ok 40 zl. Oficjalnie mialo byc 250 wiec chyba niezle zszedl z ceny. Targowanie to norma, wciaz sie tego uczymy. Tzn. nie u gliniarzy, bo to znamy z Polski :) ale w sklepach hehehe

Jutro jedziemy do jakiegos innego parku. Bedzie relacja :)

Turns out breakfasts and dinners are included. Yummy. Local food doesnt always look trustworthy but its delicious, trust me on that one. Particularly meat and fried platanes. Wow! We go to a local amusement park Parque Nacional de la Cafetera. Some educational stuff about how coffee is made, coffee museum and suchlike and then we pass on to the real thing: slides, swimming pools, carting races in the mud (It still hasnt washed from my T) rollercoasters etc. After one of the rides my breakfast goes dangerously up in my system but fails to escape me. Yuck. Enough for now.
Going back to the hotel. Turns out this car despite being decrepit and rusty is big enough for 6 people. Im awed. Until a local cop pulls us over. Why isnt the senor in the middle of the front seat buckled up? Well, no seatbelts in the middle. Ok, sir what should I do with you then? (sounds familiar). Finally, Luis gives him a EUR 10 worth payoff. The official ticket would have been six times as much so were not complaining, nosiree. Haggling comes as standard here as the air we breathe. Were still learning how to do that :) Our survival might one day depend on that skill tee hee hee heee

Tomorrow another national park is coming up. Well keep u posted. Do check back!

1 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Po co wam ten koń, wy..cie go :[

12/13/2005 3:25 PM  

Prześlij komentarz

<< Home